Prowadzę kilka stron internetowych i kilka dni temu napisała do mnie czytelniczka jednej z nich. W sumie fajnie, powinienem się cieszyć, ale…
Ale do chwili obecnej nie mogę otrząsnąć się z przykrego wrażenia jakie wywarła na mnie korespondencja z tą osobą.
Otóż ta osoba w trzecim z kolei mailu poprosiła mnie o nip, adres… Była święcie przekonana, że strony internetowe prowadzić mogą tylko firmy!
Normalnie poczułem się jakbym prowadził jakąś nielegalną działalność. Przedstawicielka średnio młodego pokolenia (w mailu miała 1987, więc można sądzić, że ma 27 lat) świat Internetu wyobraża sobie jako świat komercyjny, pewnie coś na kształt interaktywnej telewizji. To smutne, niepokojące. Niepokojące, bo może jak durnie z sejmu i senatu będą na właścicieli stron internetowych nakładać ciągle nowe obowiązki[1] (takie jak np. cookies), to tylko ktoś komercyjnie działający w sieci będzie mógł mieć swoją niezależnie[2] działającą stronę. Pierwsze symptomy tego już są. Pierwsze zmiany są w naszych świadomościach.
—
[1] albo w końcu stanie się tak, że prawo będzie już tak durne i nieżyciowe, że nikt nim się już zupełnie nie będzie przejmować
[2] niezależnie od różnych twiterów, blogspotów, facebuków i innych