kwi 28

Urzędniczki w mocno średnim wieku

Żona dzisiaj spotkała się z urzędasami od podatku od nieruchomości, mnie już nie ciągnęła. Spotkała się z nimi i jest mocno zdegustowana.

Przyszły dwie paniusie w mocno średnim wieku. Spóźniły się piętnaście minut, nawet przepraszam nie bąknęły.

Na początek rozmowy nie wiedziały, jaki jest numer domu – myślały, że inny. Żona już się zeźliła, że może niepotrzebnie ją fatygowały. Bałagan więc niezły mają na własne życzenie. Dlaczego w ogóle posługują się numerami domów, to ewentualnie jest informacja dodatkowa, numer domu nie powinien ich interesować, powinno ich interesować, że działka jest nr x z obrębu y-z. I tyle.

Trzymały mapę i próbowały coś na niej wypatrzyć. Źle ją trzymały, żona zwróciła uwagę, że trzymają do góry nogami. „A tak, tak”. Szukały, szukały, w końcu żona im działkę na mapie palcem pokazała.

Mierzyć nic nie chciały, bały się wysokiej trawy – „tu mogą być kleszcze, jak się boję, nie będę tam chodzić”. Przyszły, bo drony latają, robią zdjęcia okolicy i nie wszystko im się zgadza.

Żona była do spotkania przygotowana, pokazała dowody wszystkich wpłat, akty notarialne, nawet starą księgę meldunkową (w sumie było tego 43 dokumenty). Miała nawet dla nich ksera. Nie za bardzo podziękowały, dały kwit, że były na inspekcji. Poszły na tę inspekcję nasze podatki.

0
komentarze

Reply