gru 28

Urzędnicy są be

Często piszę, że urzędnicy są be – generalnie źle się o nich wypowiadam. Skąd złe moje o nich mniemanie?

Otóż – z autopsji, z moich doświadczeń w kontaktach z nimi. W tym wpisie nie będę przytaczał wszystkich swoich doświadczeń, zostawię sobie materiał na następne. Dzisiaj tylko o moim korespondowaniu z urzędnikami odpowiedzialnymi za prowadzenie ewidencji działalności gospodarczej.

Problem z nimi miałem taki, że za moją działalność gospodarczą, za to, że płacę im podatki większe niż zwykły pracownik na etacie nękali mnie w domu. Ja bardzo rozgraniczam swoją sferę prywatną, rodzinną od zawodowej, od prowadzenia firmy. Firma jest w dzień powszedni do 16.00, maksymalnie 16.30 i koniec. Wyłączam telefon firmowy, wychodzę z pracy i nie ma możliwości, żeby jakiś klient w czasie przeznaczonym dla rodziny głowę mi zawracał. Niestety, głupi urzędnik może. W którymś tam roku zmieniały się przepisy i trzeba było ponownie wypełnić formularz wpisu do ewidencji gospodarczej. W związku z tym urząd dzielnicy wysłał do mnie pismo. Wysłał na adres domowy – mimo, że do korespondencji podawałem firmowy. Pojechałem, wypełniłem, zwróciłem urzędnikowi uwagę, że podałem do korespondencji inny adres niż wysyłają mi pisma. Wyglądało, że przyjął do wiadomości. Tylko tak wyglądało. Po dwóch tygodniach w domowej skrzynce na listy znalazłem awizo. Odstałem swoją godzinę na poczcie, żeby stwierdzić, że to te same urzędasy napisali znowu na mój domowy adres.

Oczywiście, przesyłki nie przyjąłem, napisałem tylko na kopercie co sądzę o ich inteligencji i poszedłem do domu. Minął miesiąc, w którym czekałem na korespondencję z urzędu (powinien w niej być zaktualizowany wpis) do miejsca pracy i nic. Już byłem gotowy pisać do Rzecznika Praw Obywatelskich, jak to urzędasy w mojej dzielnicy łamią moje prawa. O tym, że ja na ich domowe adresy korespondencji od obywateli nie przesyłam, że tym samym szanuję ich prawo do prywatności. Że w adresie do korespondencji podałem adres firmowy, ale debilny urzędnik nie rozróżnia sfery zawodowej od prywatnej – że tak złożona myśl przez głowę mu nawet nie przejdzie. A on ma władzę – ma mój adres prywatny – i tą władzę nade mną wykorzystuje. W ten (nieświadomy) sposób mnie nękając.

Już miałem przemyślane pismo, już miałem siadać do pisania, gdy listonosz przyniósł mi do pracy list z urzędu z zaktualizowanym wpisem – ten sam, który wcześniej wysłali mi na adres domowy. Widać można urzędnika czegoś nauczyć. Dlaczego tylko ja muszę to robić.

0
komentarze

Reply