Nie jest tak, że w tym państwie dzieje się coraz gorzej. Są kierunki, w których idzie ku lepszemu. Właśnie odebrałem swój nowy dowód osobisty i jakże się cieszę, że nie ma tam mojego adresu.
To był jakiś kosmos, że do tej pory każdy łapserdak, któremu musiałem pokazać dokument tożsamości – czy to urzędas z Konina, czy strażnik gminny z Jantara dowiadywał się, gdzie mieszkam.
Rzecz, która powinna być chroniona przez państwo najściślej – czyli mir domowy swoich obywateli – była każdemu zboczeńcowi i psycholowi przekazywana na talerzu.
Piszę, że zboczeńcowi, czy psycholowi, bo tyle osób codziennie ogląda nasze dowody – chociażby pani w rejestracji w przychodni, do której zaraz idę z dzieckiem – że statystycznie nie sposób, że w ciągu naszego życia nie trafimy na zboczeńca, czy psychola.
Niektórym nie podoba się, że adres znika z dowodu osobistego. Słyszę narzekania, że będzie trudniej w banku itd. itp. A, kurwa, niech sobie będzie trudniej! Są rzeczy ważne i mniej ważne.