Kategoria: Państwo

maj 16

Śmieci

Mieszkam w Warszawie i od kwietnia mamy tutaj nowe opłaty za wywóz śmieci. Liczy się od zużytej wody, poprzednio było od lokalu.

Płacenie za śmieci od zużytej wody jest jednak od czapy. Właśnie umyłem (przepłukałem) plastikowy pojemnik po serku – żeby móc go wrzucić do śmieci segregowanych. I za tę moją proekologiczną postawę zostanę ukarany wyższą opłatą za wywóz śmieci.

Nie wiem. Odczuwam dysonans. Chyba będę je wylizywać.

0
comments

gru 30

Rozkradanie publicznych pieniędzy

W tym roku 232 tys. zł dostała katolicka organizacja na stworzenie strony jp2online. Dotacja od Ministerstwa Kultury. Chyba od ministerstwa kultury katolickiej, kurwa.

Postanowiłem zajrzeć na tę stronę i włos mi się na głowie zjeżył. Fuck, taką stronę to ja mogę przygotować w jeden dzień za pół tysia. A gdzie, kurwa, pozostałe 231 i pół tysiąca złotych. To jest zwyczajnie wyprowadzenie publicznych pieniędzy.

Nawet wyszukiwarka na tej stronie jest fejkowa. Wpisałem w nią „chuj” i pokazała mi „około 15 wyników”.

Graficznie to klon strony centrumjp2 zrobionej na WordPressie. Naprawdę, to zwykła kradzież publicznych pieniędzy. Bez przetargu, bez niczego. Po prostu ktoś bierze kasę za coś, co ja mogę zrobić w jeden dzień.

0
comments

cze 29

Biurokracja 2

Pisałem o zmianie, którą chcę zrobić – biurokracja.

Odbyłem więc dwie wyprawy na Mokotów po mapy i na początku czerwca pojechałem do urzędu dzielnicy (czwarta wyprawa)  złożyć wniosek o wydanie decyzji o warunkach zabudowy na potrzeby zmiany sposobu użytkowania obiektu budowlanego.

Po prawie miesiącu dostałem odpowiedź, że nie rozpatrują mojego wniosku, bo nie zrobiłem wpłaty.

Właśnie odpisałem im, że „nie wniosłem opłaty skarbowej, gdyż zgodnie z Ustawą z dnia 16 listopada 2006 r. o opłacie skarbowej nie podlega opłacie skarbowej dokonanie czynności urzędowej, wydanie zaświadczenia oraz zezwolenia w sprawach budownictwa mieszkaniowego (art. 2.)„.

Czekam dalej. Mam nieodparte wrażenie, że zwykły obywatel do kontaktów z urzędnikami powinien zatrudnić prawnika…

0
comments

maj 25

Biurokracja

Chcę przeprowadzić banalną rzecz – lokal, który do tej pory był wykorzystywany jako użytkowy chcę przekwalifikować na mieszkalny. Chcę zmienić sposób użytkowania. Jest to lokal w kamienicy niczym nie różniący się od mieszkania, ma łazienkę, toaletę, ma tak, jak inne mieszkania w tej kamienicy tylko i wyłącznie wejście z klatki schodowej. No, niczym się nie różni – deweloper tylko przy budowie wymyślił, że będą tam oprócz mieszkań lokale użytkowe i tak to trwa. Postanowiłem to zmienić.

I nie będzie łatwo. Poszedłem do urzędu i tak – na początek muszę wypełnić Wniosek o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Formularz, który dostałem zupełnie nie przystaje do sytuacji. Są tam rzeczy dla tej sytuacji zupełnie od czapy: dojazd do planowanej inwestycji – dostęp do drogi publicznej, przewidywane zapotrzebowanie na media, na wodę, na ścieki, gaz, ciepło, charakterystyczne parametry techniczne inwestycji oraz dane charakteryzujące wpływ inwestycji na środowisko itd. itp. Nie wiem skąd mam to wiedzieć i nie wiem, po co mam to wiedzieć. Lokal, kamienica stoi od wielu lat i nic w tych kwestiach się nie zmieni. Wniosek jakoś wypełnię, ale, żeby go złożyć, to jeszcze trzeba dołączyć mapkę z innego urzędu. Muszę się walnąć przez całą Warszawę, bo wniosku nie przyjmą. Tam uiszczę obowiązkową opłatę i za 14 dni dostanę mapkę na papierze – nie wiadomo po co, bo te wszystkie mapy urzędnicy mają w komputerach – tylko w jednym urzędzie mi ją wydrukują, a ja zawiozę do drugiego – chociaż i w jednym i drugim urzędzie mają dostęp do tych danych w swoich komputerach (sam widziałem, bo mi urzędniczka na monitorze pokazywała). Mnie czekają dwie wyprawy po tę mapkę.

Ok, mapkę zdobędę, odbędę te dwie wyprawy, a w sumie to trzy, bo najpierw poszedłem po wniosek i informację i udam się do urzędu złożyć wniosek (to będzie moja czwarta wyprawa). Złożę wniosek i będę czekać na decyzję. Gdy decyzja będzie pozytywna – przy piątej wyprawie się tego dowiem – to czekają mnie następne atrakcje: muszę złożyć wniosek o wydanie decyzji o pozwoleniu na wykonanie robót budowlanych (procedura pozwolenia na budowę) wraz ze zmianą użytkowania. I tu, oprócz czasu, który na wyprawy poświęcę, robią się koszty, bo muszę do tego wniosku dołączyć projekt osoby z uprawnieniami, „ekspertyzę techniczną wykonaną przez osobę posiadającą uprawnienia budowlane bez ograniczeń w odpowiedniej specjalności lub przez rzeczoznawcę budowlanego w zakresie obejmującym odpowiednią specjalność”. Będę musiał zatrudnić i projektanta i kierownika budowy, załączyć dowody uzyskania przez nich wymaganych przepisami szczególnymi uzgodnień, pozwoleń, opinii lub innych dokumentów wymaganych zgodnie z art. 32 ust. 1 ustawy Prawo budowlane. Na liście załączników, które wraz z wnioskiem powinienem dostarczyć jest 10 pozycji. Fak. Już się zmęczyłem pisaniem, a to może nawet nie połowa. W każdym razie, jak pozwolenie na budowę będzie, to mogę ruszać z „robotami”. Nie wiem, może prysznic przestawię. Nie, wiem – założę wyciąg nad kuchenką elektryczną.

Załóżmy, że „roboty” wykonane pod nadzorem kierownika budowy i zgodnie z projektem projektanta się zakończą, to będę musiał zgłosić zakończenie budowy wraz ze złożeniem dokumentacji powykonawczej. Tanio pewnie nie będzie. Jeśli w przeciągu trzydziestu dni nie będzie „sprzeciwu”, to mogę ruszać dalej. Uderzyć z kolejnymi wędrówkami do urzędu dzielnicy, który złoży zawiadomienie do Wydziału Ksiąg Wieczystych i dokona zmian w ewidencji gruntów. Będę pewnie na to musiał wypełnić jeszcze z kilka wniosków. Międzyczasie jeszcze pewnie będę musiał wystąpić do wspólnoty mieszkaniowej o zgodę na przekształcenie.

Tak wygląda wstępna teoria w skrócie. Fak. Ale może praktyka mnie miło zaskoczy. Zobaczymy.

2
comments

kwi 01

Dowód osobisty

Nie jest tak, że w tym państwie dzieje się coraz gorzej. Są kierunki, w których idzie ku lepszemu. Właśnie odebrałem swój nowy dowód osobisty i jakże się cieszę, że nie ma tam mojego adresu.

To był jakiś kosmos, że do tej pory każdy łapserdak, któremu musiałem pokazać dokument tożsamości – czy to urzędas z Konina, czy strażnik gminny z Jantara dowiadywał się, gdzie mieszkam.

Rzecz, która powinna być chroniona przez państwo najściślej – czyli mir domowy swoich obywateli – była każdemu zboczeńcowi i psycholowi przekazywana na talerzu.

Piszę, że zboczeńcowi, czy psycholowi, bo tyle osób codziennie ogląda nasze dowody – chociażby pani w rejestracji w przychodni, do której zaraz idę z dzieckiem – że statystycznie nie sposób, że w ciągu naszego życia nie trafimy na zboczeńca, czy psychola.

Niektórym nie podoba się, że adres znika z dowodu osobistego. Słyszę narzekania, że będzie trudniej w banku itd. itp. A, kurwa, niech sobie będzie trudniej! Są rzeczy ważne i mniej ważne.

0
comments

mar 31

Płacę podatek od tego, że żyję

Zamykając firmę chciałem między innymi przestać finansować całą tę armię biurokratów, urzędników – cały ten w moim odczuciu pasożytniczy narost. Uznałem, że na to, co skorzystałem i skorzystam z państwa zapłaciłem już z nawiązką kilku pokoleń.

Niestety, żyjąc tutaj nie można ich nie finansować. Właśnie opłaciłem rachunek za gaz – 250 zł poszło na państwo (23 % VAT).

Nasze państwo zachowuje się, jak wróg. Ogrzanie domu jest rzeczą niezbędną dla życia człowieka, dla przeżycia człowieka w naszym klimacie[1], a państwo chce jeszcze na tym zarobić 23 %. Tak robi tylko wróg; nie przyjaciel – płać i żyj, albo zdychaj. Żeby państwo polskie pozwoliło mi żyć, muszę płacić podatki.

[1] Zwolennicy teorii spiskowych (ja nim nie jestem) mogliby zaraz uknuć następną. Dlaczego nie można wyciąć swojego drzewa na własnej działce? Bynajmniej nie dlatego, żeby chronić lasy – gdzie las, a gdzie moja działka. Otóż nie można, bo jakbym nim ogrzał dom, to państwo nic by z tego nie miało.

2
comments

mar 08

Dzień Kobiet

Dzień Kobiet. Manifa. Uczestniczki strasznie się burzą, że kobiety zarabiają mniej. Pani kandydat na urząd prezydenta też się burzy.

A ja myślę, że nie mają racji. Biorąc pod uwagę gołą miesięczną pensję statystycznie dostają mniej, ale biorąc pod uwagę cały okres pracy wcale mniej nie dostają, a może nawet dostają więcej. Bo goła miesięczna pensja kobiety o niczym jeszcze nie świadczy, tak, jak o niczym jeszcze nie świadczy goła miesięczna pensja górnika, który dostaje na przykład trzynastkę i czternastkę. Żeby się oburzać, to trzeba by wziąć pod uwagę dłuższy okres, a w zasadzie cały okres pracy. Wtedy zobaczymy, że statystycznie kobiety są więcej na zwolnieniach, za które pracodawca płaci, że na zwolnieniach w ciąży dostają sto procent wynagrodzenia, że mają roczny urlop macierzyński, w czasie którego pracodawca też ponosi koszty, a po jego zakończeniu musi fundować półtora miesiąca wolnego i jeszcze wolne za te zwolnienia.

Takie więc pitu pitu, że kobiety zarabiają mniej, to tylko właśnie pitu pitu. Przez cały okres swojej pracy kobieta, która będzie mieć dzieci średnio w przeliczeniu na faktycznie przepracowane godziny zarabia więcej.

Problemem jest to, że za te wszystkie zwolnienia, urlopy, dzień wolny na dzieci itd. płacić powinien ubezpieczyciel, a nie pracodawca. Wtedy nie byłoby problemu, że gołej miesięcznej pensji kobieta dostaje mniej. Tyle tylko, że jak taki ubezpieczyciel działaby na wolnym rynku, to z miejsca podniósłby jej składki.

2
comments

mar 08

Kampania wyborcza nabiera tempa

Co pięć lat wydaje się mnóstwo pieniędzy na wybory głównego urzędnika państwa, który nic nie może, który częściej, w mojej opinii, przynosi wstyd państwu polskiemu za granicą i którego urząd co roku od groma kosztuje. I po co?

Nie lepiej byłoby obniżyć jakiś podatek i zostawić chociaż kilka groszy więcej w rękach obywateli? Przypomnę, bo to trzeba ciągle przypominać, że państwo zabiera 60 % pieniędzy, które zarobimy.

Z pensji 2000 zł brutto obywatel dostaje 1460 zł do ręki i do tego jeszcze 415 zł pracodawca musi za niego dopłacić do ZUS-u.[1] Czyli z 2415 zł pracownik dostał tylko 1460 zł od pracodawcy. A to nie koniec podatków, które będzie musiał zapłacić. Żeby wydać te 1460 zł musi jeszcze zapłacić VAT. Za to, żeby sobie pogadać przez telefon, za to żeby pooglądać satelitarną telewizję, żeby kupić sobie najpierw ten telefon i telewizor musi zapłacić 23 % VAT. Z tych 2415 zł zostanie mu 1185 zł. A jak chce sobie pojechać gdzieś samochodem, to mu jeszcze dowalą akcyzę. Jak chce zapalić, czy się napić – to samo. Zapłaci podatki pośrednie, to mu jeszcze każą zapłacić podatek od nieruchomości, podatek śmieciowy, drogowy, uzdrowiskowy, od psa itp. Podatków i parapodatków jest najrozmaitszych od cholery. Zaokrąglając – z 2500 zł, które dostałby do ręki zostanie mu 1000 zł siły nabywczej. Czyli państwo zabiera mu 60 % dochodu. I to tylko „tak mało”, gdy nie wkroczy w drugi próg podatkowy.

No, nie – można by o tym pisać godzinami. W każdym razie mój pomysł jest taki, że na liście kandydatów na ten urząd powinna być również opcja:

# nie odpowiada mi żaden kandydat i (lub) jestem za zniesieniem urzędu prezydenta.

I nie byłoby problemu z nieważnymi głosami i ci, co nie chodzą do wyborów może by w końcu poszli.

[1] Za Związkiem Przedsiębiorców i Pracodawców, samemu nie chce mi się w tej chwili liczyć.

0
comments

sty 16

Podatek śmieciowy

Czytam sobie właśnie Rzeczpospolitą.

Chyba przestanę. Przestanę czytać gazety, oglądać wiadomości. Może przestanę. Nie podoba mi się to, co się w dzieje w kraju i na świecie.

Teraz zbulwersowało mnie to, że jedna z gmin postanowiła wprowadzić ulgi na wywóz śmieci dla dzieci i osób uczących się do 24 roku życia.

Na jakiej podstawie? Z praktyki wiem, że dzieci produkują więcej śmieci niż dorośli. Dlaczego więc, cholera, osoby nie posiadające dzieci miałyby finansować wywóz śmieci u osób je posiadające? Co będzie po śmieciach? Może woda?

Wkurza mnie najbardziej metoda małych kroczków – najpierw wprowadza się opłatę, która ma realnie odpowiadać kosztowi wywozu śmieci – żeby później zamienić ją w powszechnie obowiązujący podatek. I później młodzi i piękni będą finansować starych i brzydkich. No, bo w końcu są piękni i młodzi, a tamci starzy i brzydcy. Im łatwiej w życiu, a tym trudniej. Jakaś sprawiedliwość musi być!

Opłata zamienia się w podatek. I tak później podatków jest już tak wiele, że z pensji zostaje obywatelowi wartości nabywczej dwie piąte, a większość zabiera państwo w postaci podatków jednych, drugich, opłat paliwowych, sraliwowych itd. itp.

Na szczęście, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku uznał, że to bezprawie. Jednak to tylko kwestia czasu; posły pewnie niedługo tak zmienią prawo, że będzie to zgodne z prawem. Może od razu niech jeden sąsiad wrzuca śmieci do kubła drugiemu, a nie robi to w tak niebezpośredni sposób.

0
comments

gru 23

Złe symptomy

Prowadzę kilka stron internetowych i kilka dni temu napisała do mnie czytelniczka jednej z nich. W sumie fajnie, powinienem się cieszyć, ale…

Ale do chwili obecnej nie mogę otrząsnąć się z przykrego wrażenia jakie wywarła na mnie korespondencja z tą osobą.

Otóż ta osoba w trzecim z kolei mailu poprosiła mnie o nip, adres… Była święcie przekonana, że strony internetowe prowadzić mogą tylko firmy!

Normalnie poczułem się jakbym prowadził jakąś nielegalną działalność. Przedstawicielka średnio młodego pokolenia (w mailu miała 1987, więc można sądzić, że ma 27 lat) świat Internetu wyobraża sobie jako świat komercyjny, pewnie coś na kształt interaktywnej telewizji. To smutne, niepokojące. Niepokojące, bo może jak durnie z sejmu i senatu będą na właścicieli stron internetowych nakładać ciągle nowe obowiązki[1] (takie jak np. cookies), to tylko ktoś komercyjnie działający w sieci będzie mógł mieć swoją niezależnie[2] działającą stronę. Pierwsze symptomy tego już są. Pierwsze zmiany są w naszych świadomościach.

[1] albo w końcu stanie się tak, że prawo będzie już tak durne i nieżyciowe, że nikt nim się już zupełnie nie będzie przejmować

[2] niezależnie od różnych twiterów, blogspotów, facebuków i innych

0
comments