lip 10

Odpowiedź

Oczywiście, na odpowiedź ekspracownicy nie trzeba było długo czekać. Odpisała jeszcze tego samego dnia wylewając na mnie kolejne wiadro pomyj. A to, że nie odróżniam jednego od drugiego (czyli jestem głupi), a to, że nie wywiązuję się ze swoich obowiązków, a to, że jestem bez klasy i chyba cham, bo rzucam słuchawką.

I że to nie tylko jej zdanie, ale i innych pracowników – to miało zaboleć i zabolało, bo co, jak co, ale zawsze myślałem, że reszta kadry mnie lubi i szanuje. Do dziś dzień dostaję kartki i życzenia świąteczne (esemesy) pracowników, którzy kiedyś u mnie pracowali. Zwyczajnie skłamała, żeby mi dopiec.

I jeszcze napisała, jak to ona się poświęcała pracując u mnie w firmie. No, nie mogę.

Ale teraz, sprawdzając pocztę, byłem przygotowany na to wszystko. Odpisałem jej następująco:

Proszę się ograniczyć do spraw związanych z wydaniem świadectwa pracy, a nie
po raz kolejny robić wycieczki osobiste pod moim adresem – że jestem bez
klasy, że nie jestem człowiekiem przyzwoitym (pierwsza rozmowa
telefoniczna – „myślałam, że jest pan przyzwoitym człowiekiem”). Tak, jak
teraz prowadząc rozmowę obraża mnie Pani – a później się Pani dziwi, że
kończę rozmowę. Miałem nadzieję, że w formie pisemnej będzie Pani ważyć
słowa. Szantażem z Pani strony było to, że nie podpisze Pani odbioru
świadectwa pracy dopóki nie będzie miało takiej formy, jaką Pani sobie życzy
(bez względu na to, co mówi fachowiec w tej sprawie, zatrudniona przeze mnie
księgowa, która wystawiła już setki świadectw pracy; przygotowała też
świadectwo pracy dla Pani) – a jak nie to zajmie się mną sąd pracy.

Miałem obowiązek przekazać Pani świadectwo pracy – specjalnie w tym celu przyjechałem [do byłego biura] 1 lipca – i wypełniłem ten obowiązek.
Pani obowiązkiem było odebrać to świadectwo pracy, czego Pani nie zrobiła –
czym naraziła mnie na dodatkowe koszty. A teraz odwraca kota ogonem próbując
ze mnie zrobić tego złego.

Przez wszystkie lata, jakie ją zatrudniałem, zgadzałem się prawie na wszystko. A tu wystarczył jeden sprzeciw, jedno zrobienie czegoś nie po jej myśli, żeby „znaleźć się na jej czarnej liście”.

0
komentarze

Reply