lip 19

Na „bezrobociu”

To bezrobocie wziąłem w cudzysłów, gdyż bezrobocie (jak ostatnio przekonuję się na własnej skórze), to nie tylko brak pracy, ale i pewien urzędowy stan – w Polsce osoby bez pracy zgłaszające się do urzędów pracy to albo bezrobotni, albo poszukujący pracy. I ci i ci powinni poszukiwać pracy, ale ci pierwsi mogą liczyć od państwa na więcej niż ci drudzy.

No, cóż, decydując się na strajk przeciwko państwu, liczyłem się z pewnymi negatywnymi konsekwencjami tego czynu. Przede wszystkim z brakiem przychodów, a w drugiej kolejności z brakiem ubezpieczenia mojego i mojej rodziny. Pewną receptą na ten stan miała być rejestracja w urzędzie pracy. Przez kilkanaście lat finansowałem tę instytucję, uważam więc, że coś mi się od niej należy.

Przed udaniem się do urzędu pracy postanowiłem umówić się tam na spotkanie. Wypełniłem wszystkie rubryki elektronicznej rejestracji i w efekcie dowiedziałem się, że nie mam po co iść, jeśli nie będę miał przy sobie kompletu dokumentów – „Urząd nie dokonuje rejestracji w przypadku nieprzedłożenia dokumentów, o których mowa w punktach 1-5”. I jeszcze jedno – „W celu ustalenia prawa do zasiłku dla bezrobotnych osoby, które: prowadziły własne działalności gospodarcze muszą dostarczyć zaświadczenia z ZUS o okresach opłacania składek na ubezpieczenia społeczne i Fundusz Pracy z podstawą wymiaru składki”. Wyszło na to, że najpierw muszę złożyć wizytę Zusowi. Kiedyś już pisałem o moim stosunku do zaświadczeń, stosunek ten się nie zmienił, ale zmieniła się moja sytuacja – teraz idę po prośbie, zdobywanie zaświadczeń traktuję więc z pokorą, jak żebrak liczący na łaskę łaskawego pana.

Pojechałem więc do tego Zusu i znowu poczułem się, jak osoba dyskryminowana w tym kraju. Otóż na wydanie zaświadczenia, którego wymaga urząd pracy, ZUS ma 30 dni. Ja pracownikowi świadectwo pracy muszę wydać natychmiast – żeby jeszcze tego samego dnia mógł się zarejestrować jako bezrobotny, a ja na swój dokument muszę czekać 30 dni. Nawet po ustaniu stosunku pracy pracownik w tym kraju jest świętą krową, a pracodawca pariasem.

0
komentarze

Reply