lis 15

Listonosz

Dzisiaj poirytował mnie listonosz. Cały dzień byłem w domu, a w skrzynce awizo. Napisałem więc do niego:

Proszę szanownego listonosza obsługującego korespondencję przychodzącą do mojego domu o korzystanie z domofonu. Kiedyś nie mieliśmy domofonu, więc rozumiem, że z przyzwyczajenia zostawia Pan(i) samo awizo. Od września jednak domofon już jest i od tego czasu niepotrzebnie trzy razy musiałem udawać się na pocztę, aby odebrać list polecony. W czasie dnia prawie zawsze ktoś w domu jest (najczęściej ja sam) i może bezpośrednio wszelkie polecone pisma odebrać od Pana(Pani). W załączeniu wizualizacja (zdjęcie), gdzie w stosunku do skrzynki pocztowej znajduje się domofon.

Rozumiem, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, więc niniejsze pismo nie jest skargą, tylko uprzejmą prośbą.

W poniedziałek odbierając polecony z poczty zostawię to pismo. Mam nadzieję, że poskutkuje, że następnym razem będzie dzwonić. Jakoś mam pecha do listonoszy w miejscu zamieszkania. Listonosza cud miałem w miejscu pracy – tamten mógł nawet przyjść drugi raz tego samego dnia, jeśli raz mnie nie zastał. A tutaj to zwyczajnie mam pecha. Cztery lata temu nawet napisałem skargę do Biura Kontroli Dyrekcji Generalnej Poczty Polskiej.

Witam,

chciałem zgłosić skargę na listonosza Urzędu Pocztowego […]. Piszę do Państwa, bo moja skarga, którą zgłosiłem w/w Urzędzie nie odniosła skutku. W przeciągu miesiąca miałem do odebrania trzy przesyłki polecone i po wszystkie musiałem zgłosić się na pocztę mimo to, że cały czas w domu jest żona z dziećmi. Listonosz po prostu nie dzwoni tylko od razu wrzuca awizo do skrzynki i ma wszystko w nosie. Z tego, co wiem z przesyłkami do sąsiadów postępuje podobnie. Przez to muszę później stać kilkadziesiąt minut na poczcie, aby odebrać swój list. Listonosz podobnie postępuje z innymi przesyłkami przez co kolejki są ogromne. Proszę coś w tej sprawie zrobić.

Wtedy był inny listonosz i był dzwonek (po wymianie bramy tylko przez jakiś czas listonosz nie miał jak zadzwonić). Na moje pismo reakcja była natychmiastowo. Zawitała do nas nawet sama naczelniczka miejscowej poczty, aby sprawę wyjaśnić. W jej rękach jakoś dzwonek sprawował się bez zarzutu (listonosz tłumaczył się jej, że dzwonek nie działał). Pismo zadziałało. Szkoda, że trzeba było pisać skargę do centrali. Zawsze mi milej, gdy działają prośby.

1
komentarze

1 comment!

  1. […] była na zebraniu, a ja byłem na poczcie – dałem pismo-prośbę. Zrobiła się „afera”. Jedna urzędniczka poleciała z tym pismem do innej, ta do […]

Reply