Byłem dzisiaj i we wtorek w urzędzie. Czułem się trochę jak małe dziecko. Pani kierownik „działu samochodowego” prowadziła mnie „za rękę”. Nawet do kasy ze mną poszła. Z jednej strony było to miłe, a z drugiej krępujące.
Mam już nowy dowód rejestracyjny.
Cóż, urzędnicy to tacy ludzie, jak inni. Za dobro pewnie dobrem odpłacają, za zło… Aż głupio będzie mi teraz pisać o nich źle. W końcu to raczej nie ich wina, że jest tyle urzędniczych etatów. Problem jest bardzo złożony.