gru 05

Krwiopijca na etacie

Osobiście nie uważam, że osoba pracująca na etacie jest krwiopijcą – ten tytuł to tylko nawiązanie do haseł dwudziestowiecznych komunistów. Uważam za to, że nasze państwo jest źle zorganizowane, że pozwala jednym obywatelom wyzyskiwać drugich. Zapraszam do lektury poniższej opowieści – prawdziwej w każdym calu.

Brak sprawiedliwości jest na świecie… Ameryki tym stwierdzeniem, oczywiście, nie odkrywam. Nie odkryję też stwierdzeniem, że Polska to kraj, w którym jeden człowiek w majestacie prawa może pasożytować na drugim. I nie myślę w tej chwili o całej masie niepotrzebnych urzędników i polityków.

Chcę napiętnować jedną z niesprawiedliwości, jakich dopuszcza się moje państwo. Otóż, jako przedsiębiorca, zatrudniłem osobę płci żeńskiej na etat. Dość szybko osoba ta zaszła w ciążę, poszła na zwolnienie, za które ja musiałem przez 33 dni płacić jej 100 % wynagrodzenia. Później urodziła dziecko, poszła na urlop macierzyński, który to urlop kończył się jej pod koniec grudnia zeszłego roku. Gdy jej tylko skończył się urlop macierzyński nie omieszkała wziąć dwa dni opieki nad dzieckiem – za co ja też, oczywiście, musiałem zapłacić, później wzięła 5 tygodni i jeden dzień urlopu wypoczynkowego. A co tam, że w roku przepracowała tylko klika tygodni – urlop za moje pieniądze się jej należy! Międzyczasie zaczął się nowy rok kalendarzowy. Skończył się jej urlop wypoczynkowy za rok poprzedni. Wzięła kolejne dni opieki nad dzieckiem, chciała też urlop wypoczynkowy za nowy rok, ale na to, na szczęście, mogłem się nie zgodzić. Niestety, na godzinne przerwy w pracy (a w zasadzie za wcześniejsze z niej wychodzenie) za moje pieniądze już nie.

Ja nie mam nic przeciwko tej osobie jako pracownikowi – jak jest w pracy jest dobrym pracownikiem. Szkoda tylko, że umawiałem się z nią (umowa o pracę) na trzy tysiące złotych miesięcznie, a patrząc na to, ile przepracowuje dni w roku muszę jej płacić za miesiąc pracy dziesięć tysięcy i w dodatku nie mogę zrezygnować z jej usług, bo jest (i może przez dziesięciolecia jeszcze będzie) w okresie ochronnym. Przez miesiąc pracy wypracowała nie więcej niż cztery tysiące złotych. Pozostałe sześć tysięcy ja musiałem zarobić własną pracą, żeby mieć na jej pensję. Nie jest mi ten pracownik ani swatem, ani bratem – jest obcą osobą, a muszę na nią pracować. Rewolucjoniści komunistyczni karmili ludzi hasłami o posiadaczach krwiopijcach. W naszym państwie krwiopijcą może być pracownik na etacie.

Minęło kilka tygodni i osoba ta przynosi mi zwolnienie lekarskie i zaświadczenie, że jest w ciąży z drugim dzieckiem….

Kolejne 33 dni musiałem płacić za jej nieobecności. Urodziła kilka dni temu, poszła na urlop macierzyński. Jak z niego wróci pójdzie na wypoczynkowy. Super, niech sobie wypoczywa. Tylko dlaczego ja mam za ten urlop płacić skoro ona nie wypoczywa od pracy. Dlaczego za moje pieniądze ma wypoczywać pięć tygodni i jeden dzień (26 dni roboczych) skoro nie przepracowała nawet 20 dni (teoretycznie mogłaby nawet nic nie przepracować, a należałby się jej jeszcze urlop od urlopu!). Za każdy dzień w pracy prawie dwa dni urlopu. Każdy by tak chciał! Do tego dni opieki nad dziećmi, do tego mogą być kolejne zwolnienia, może  też kolejny ślub (nie wspomniałem, że na ślub też musiałem dać jej płatny urlop, jakby tego, co miała było za mało), pogrzeb babki, dziadka, siostry, brata, teścia, teściowej (jeśli mnie wcześniej nie pochowają) za które będę ja płacić. A może już myśli o trzecim dziecku?

Nasze polskie państwo jest bardzo hojne dla kobiet w ciąży, wychowujących dzieci. Może to i dobrze. Tylko szkoda, że ta hojność jest za cudze pieniądze!

3
komentarze

3 komentarze

  1. ousider pisze:

    Mała uwaga po opinii, którą podzielił się ze mną czytelnik – ja za zaistniałą sytuację nie winię pracownicy – chce mieć dzieci, chce je wychować i ja to rozumiem. Winię państwo, że jak ja się umawiam z pracownikiem na 3 tysiące złotych, to tylko trzy tysiące złotych powinienem zapłacić. A jeśli państwo chce pomagać kobietom to niech to robi za swoje budżetowe pieniądze (za nasze budżetowe pieniądze). Wychodzi na to, że państwo chroni tylko pracownika, a pracodawcę uważa za jakiegoś feudała.

  2. ousider pisze:

    I nie jest wcale tak, że zatrudniając pracownika na etacie wziąłem razem z jego zatrudnieniem na siebie bagaż innych zobowiązań. Nie jest tak, bo na przykład, gdy go zatrudniałem, to 6 stycznia był normalnym dniem pracy. Nie trzeba było też „oddawać” dnia wolnego za święto wypadające w sobotę. Te dodatkowe warunki zatrudnienia dołożył ustawodawca już w trakcie trwania umowy o pracę. Nie pytając mnie o zdanie, ani nie dając mi w związku z tym możliwości automatycznego obniżenia wynagrodzenia pracownika – bo skoro mniej dni w roku pracuje, to powinien mniej zarabiać.

  3. […] teneskimos o Krwiopijca na etacie […]

Reply