Archiwum dla miesiąca marzec, 2015

mar 31

Płacę podatek od tego, że żyję

Zamykając firmę chciałem między innymi przestać finansować całą tę armię biurokratów, urzędników – cały ten w moim odczuciu pasożytniczy narost. Uznałem, że na to, co skorzystałem i skorzystam z państwa zapłaciłem już z nawiązką kilku pokoleń.

Niestety, żyjąc tutaj nie można ich nie finansować. Właśnie opłaciłem rachunek za gaz – 250 zł poszło na państwo (23 % VAT).

Nasze państwo zachowuje się, jak wróg. Ogrzanie domu jest rzeczą niezbędną dla życia człowieka, dla przeżycia człowieka w naszym klimacie[1], a państwo chce jeszcze na tym zarobić 23 %. Tak robi tylko wróg; nie przyjaciel – płać i żyj, albo zdychaj. Żeby państwo polskie pozwoliło mi żyć, muszę płacić podatki.

[1] Zwolennicy teorii spiskowych (ja nim nie jestem) mogliby zaraz uknuć następną. Dlaczego nie można wyciąć swojego drzewa na własnej działce? Bynajmniej nie dlatego, żeby chronić lasy – gdzie las, a gdzie moja działka. Otóż nie można, bo jakbym nim ogrzał dom, to państwo nic by z tego nie miało.

2
comments

mar 22

Książki to śmieci

Nie to, że piszę o treści, piszę o formie.

Przez całe życie zbierałem książki. Miałem, mam ich wiele tysięcy. Kiedyś ekscytowałem się białymi krukami, pierwszymi wydaniami. Teraz widzę makulaturę. Otwieram pierwsze wydanie, nakład sto egzemplarzy, i czuję tylko kurz, od którego chce się kichać. Czytać coś takiego? Nie. Mam uczulenie na kurz.

Szukanie jakichś zapamiętanych myśli w czymś takim, to mordęga. W komputerze wpiszę słowo, dwa i znajdę od razu. Tutaj trzeba poświęcić kwadrans. I zdrowie.

Nie ma szans, żeby młode pokolenie zaszczepić pasją do książek. Jakby to powiedział spec od marketingu – to po prostu zły produkt jest.

1
comments

mar 08

Dzień Kobiet

Dzień Kobiet. Manifa. Uczestniczki strasznie się burzą, że kobiety zarabiają mniej. Pani kandydat na urząd prezydenta też się burzy.

A ja myślę, że nie mają racji. Biorąc pod uwagę gołą miesięczną pensję statystycznie dostają mniej, ale biorąc pod uwagę cały okres pracy wcale mniej nie dostają, a może nawet dostają więcej. Bo goła miesięczna pensja kobiety o niczym jeszcze nie świadczy, tak, jak o niczym jeszcze nie świadczy goła miesięczna pensja górnika, który dostaje na przykład trzynastkę i czternastkę. Żeby się oburzać, to trzeba by wziąć pod uwagę dłuższy okres, a w zasadzie cały okres pracy. Wtedy zobaczymy, że statystycznie kobiety są więcej na zwolnieniach, za które pracodawca płaci, że na zwolnieniach w ciąży dostają sto procent wynagrodzenia, że mają roczny urlop macierzyński, w czasie którego pracodawca też ponosi koszty, a po jego zakończeniu musi fundować półtora miesiąca wolnego i jeszcze wolne za te zwolnienia.

Takie więc pitu pitu, że kobiety zarabiają mniej, to tylko właśnie pitu pitu. Przez cały okres swojej pracy kobieta, która będzie mieć dzieci średnio w przeliczeniu na faktycznie przepracowane godziny zarabia więcej.

Problemem jest to, że za te wszystkie zwolnienia, urlopy, dzień wolny na dzieci itd. płacić powinien ubezpieczyciel, a nie pracodawca. Wtedy nie byłoby problemu, że gołej miesięcznej pensji kobieta dostaje mniej. Tyle tylko, że jak taki ubezpieczyciel działaby na wolnym rynku, to z miejsca podniósłby jej składki.

2
comments

mar 08

Kampania wyborcza nabiera tempa

Co pięć lat wydaje się mnóstwo pieniędzy na wybory głównego urzędnika państwa, który nic nie może, który częściej, w mojej opinii, przynosi wstyd państwu polskiemu za granicą i którego urząd co roku od groma kosztuje. I po co?

Nie lepiej byłoby obniżyć jakiś podatek i zostawić chociaż kilka groszy więcej w rękach obywateli? Przypomnę, bo to trzeba ciągle przypominać, że państwo zabiera 60 % pieniędzy, które zarobimy.

Z pensji 2000 zł brutto obywatel dostaje 1460 zł do ręki i do tego jeszcze 415 zł pracodawca musi za niego dopłacić do ZUS-u.[1] Czyli z 2415 zł pracownik dostał tylko 1460 zł od pracodawcy. A to nie koniec podatków, które będzie musiał zapłacić. Żeby wydać te 1460 zł musi jeszcze zapłacić VAT. Za to, żeby sobie pogadać przez telefon, za to żeby pooglądać satelitarną telewizję, żeby kupić sobie najpierw ten telefon i telewizor musi zapłacić 23 % VAT. Z tych 2415 zł zostanie mu 1185 zł. A jak chce sobie pojechać gdzieś samochodem, to mu jeszcze dowalą akcyzę. Jak chce zapalić, czy się napić – to samo. Zapłaci podatki pośrednie, to mu jeszcze każą zapłacić podatek od nieruchomości, podatek śmieciowy, drogowy, uzdrowiskowy, od psa itp. Podatków i parapodatków jest najrozmaitszych od cholery. Zaokrąglając – z 2500 zł, które dostałby do ręki zostanie mu 1000 zł siły nabywczej. Czyli państwo zabiera mu 60 % dochodu. I to tylko „tak mało”, gdy nie wkroczy w drugi próg podatkowy.

No, nie – można by o tym pisać godzinami. W każdym razie mój pomysł jest taki, że na liście kandydatów na ten urząd powinna być również opcja:

# nie odpowiada mi żaden kandydat i (lub) jestem za zniesieniem urzędu prezydenta.

I nie byłoby problemu z nieważnymi głosami i ci, co nie chodzą do wyborów może by w końcu poszli.

[1] Za Związkiem Przedsiębiorców i Pracodawców, samemu nie chce mi się w tej chwili liczyć.

0
comments